24 listopada 2013

Odkrywanie Makaronezji...kolorowa Lanzarote

W trzeciej odsłonie znalazła się Lanzarote. Koniecznie chciałam ją zobaczyć ze względu na księżycowe, barwne krajobrazy stworzone przez naturę. I nie zawiodłam się :) Góry Ognia są niesamowitym, odrealnionym wręcz miejscem...szkoda tylko że nie można się po nich swobodnie poruszać ze względu na ścisły Park Narodowy. Zaskoczyły mnie też uprawy tamtejszych winorośli i to jak człowiek pieczołowicie chroni je przed wiatrem. O tak, minus tej wyspy to wiatry. Wieje podobno zawsze, mniej lub bardziej. Wtedy kiedy byłam była ta druga opcja. Czas gonił więc te odwiedziny były tylko małym rekonesansem na przyszłość :)

1 komentarz:

  1. Widzę, że na Charcos de los Clicos słoneczko Ci zaświeciło. U mnie na niebie blacha. Ale łódeczki w podobnej konstelacji :)

    OdpowiedzUsuń